Misterium Męki Pańskiej 2022
sobota 24.09.2022
Młodzież z naszej parafii: Agata Urban, Milena Wąsiewska i Filip Ambroziak wzięła udział w Młodzieżowym Misterium Męki Pańskiej, produkcja: Stowarzyszenie "...By Świat usłyszał" przy współpracy z Muzeum w Ostródzie.
Misterium było wystawiane w Pasłęckim Ośrodku Kultury w niedzielę 3.IV.2022 o godz. 16:00 oraz w Zamku w Ostródzie w Niedzielę Palmową 10.IV.2022 o godz. 16:00
Obsada: Filip Pokrzywnicki, Filip Ambroziak, Milena Wąsiewska, Jakub Połuszejko, Damian Knaf, Amelia Krysiak, Agata Urban, Weronika Jasińska, Maria Długozima, Aleksandra Domeradzka, Kacper Kwiatkowski, Jan Krysiak, Katarzyna Długozima.
Chór: Aneta Piątek, Anna Grala, Anna Gazda, Anna Patejuk, Iwona Morawska, Magdalena Godzwon, Marzena Krysiak, Michał Długozima, Jan Krysiak
Dyrygent: Joanna Jaskółowska
Instrumenty: Michał Długozima (gitara), Zbigniew Nowicki (perkusja), Joanna Jaskółowska (klawisze)
Obsługa techniczna: Gabriela Krysiak, Jan Krysiak, Kasia Długozima, Elwira Kowalska, Piotr Karbowiak
Scenariusz i reżyseria: Jan Krysiak
Opiekun: ks. Jacek Dąbrowski (proboszcz parafii MBNP w Drulitach
NIECHCIANY KRZYŻ
Panią Stanisławę poznałem w małym miasteczku na Żuławach w listopadzie 1999 roku, czyli na początku mojej posługi kapłańskiej. Rodzina jej matki pochodziła z Niderlandów, natomiast potomkami od strony ojca byli Niemcy. Tak się złożyło, iż w 1943 roku pani Stanisława, wówczas 14 letnia dziewczyna poznała moją babcię Emilię Tosik zd. Szymańska, która w czasie II wojny światowej pracowała u niemieckiego gospodarza kilka kilometrów od Nowego Stawu (niem. Neuer Teich). Obie dziewczyny w każdą niedzielę spotykały się na Mszy Świętej w miejscowym kościele pw. św. Mateusza. W tamtym czasie ojciec i matka pani Stanisławy byli już katolikami.
Czy był to przypadek, że po 56 latach spotkałem przyjaciółkę mojej babci z czasów wojennych? Nie sądzę. Spróbuję wyjaśnić dlaczego. Otóż, dom p. Stanisławy naznaczony był historią. Meble, domowe akcesoria, obrazy i stare fotografie, książki, stołowe nakrycia – wszystko związane było z historią rodziny. Nasze coraz częstsze spotkania, mimo różnicy wieku, powoli przeradzały się w przyjaźń. Oczywiście częstym gościem naszych spotkań była moja babcia Emilia, która zmarła w 2013 roku, 9 lat po śmierci p. Stanisławy.
Pośród wszystkich antyków w domu p. Stanisławy moją uwagę zwrócił duży rzeźbiony drewniany krzyż. Poznałem jego historię, ale również jego przeznaczenie. Należał do rodziny od pokoleń. Po śmierci p. Stanisławy krzyż miał przejąć najstarszy z jej trzech synów. Wszyscy oni byli lekarzami pracującymi w dużych ośrodkach badawczo – naukowych. Na rewersie krzyża, w jego dolnej części znajduje się przyklejony arkusz osób, do których krzyż należał oraz bardzo dokładny zapis czasu przynależności krzyża do danej rodziny lub osoby.
Kilka dni po śmierci pani Stanisławy odwiedził mnie jej najstarszy syn, profesor medycyny i ceniony kardiochirurg. W swoich rękach trzymał ten rodzinny krzyż. Z opowiadań pani Stanisławy wiedziałem, że stanowił on dla niej bezcenną wartość i że tak jak jest w jej rodzinie od pokoleń, tak miał w niej pozostać już na zawsze. „Chciałem podarować księdzu ten krzyż” – usłyszałem. „Wiem, że on się księdzu podoba, więc proszę go przyjąć jako pamiątkę po naszej matce”. Nie potrafiłem ukryć zdziwienia i smutku. „Ale jak to? Przecież ten krzyż od wielu lat należy do państwa rodziny i miał w niej pozostać, taka była wola pana matki” – odpowiedziałem. Wtedy usłyszałem słowa, których prawdopodobnie nigdy nie zapomnę. „Proszę księdza, razem z żoną nie jesteśmy rodziną wierzącą i praktykującą. Czasami chodziliśmy do kościoła, ale robiliśmy to wyłącznie dla mojej matki. I jeszcze jedno: mieszkamy w dużym domu, urządzała i projektowała go moja żona. Dom jest w modernistycznym stylu, głównie ze szkła i ten krzyż po prostu nie pasuje do jego wyposażenia”. Nie mogłem uwierzyć słowom, że „krzyż nie pasuje”. Czy jest coś, co pasuje bardziej?
Uczestniczymy dziś w wydarzeniu, które zatytułowaliśmy „Młodzieżowe Misterium Męki Pańskiej”, którego najważniejszym przesłaniem jest fakt, że nie ma innej drogi do Nieba, jak droga krzyżowa. Krzyż – rozumiany jako symbol i znak miłości Boga do człowieka – nie tylko, że zawsze „pasuje” do naszego życia, ale stanowi jego centralny i najważniejszy moment. Każda Msza Św. w której uczestniczymy jest wejściem na Golgotę, jest realnym i rzeczywistym uobecnieniem tego, co się tam wydarzyło. Św. Siostra Faustyna w Dzienniczku pisze, że prawdziwą miłość mierzy się termometrem cierpienia, czyli przyjęciem krzyża. Każde cierpienie, każdy ból i odrzucenie, każda niemoc i samotność oraz każda choroba bez Boga i Jego krzyża są – po ludzku patrząc – nie do uniesienia.
Krzyż pani Stanisławy wisi na ścianie mojego mieszkania. Przyjąłem go, ponieważ miałem prawo sądzić, że z czasem rzucony gdzieś w garażu zostanie opleciony pajęczyną zapomnienia.
Pisząc te słowa, patrzę teraz na ten prastary krzyż i myślę sobie, że komuś, kto nigdy naprawdę nie kochał, trudniej będzie poznać Boga i pokochać krzyż jako wyraz Jego największej Miłości.
Jacek Dąbrowski
29.03.2022